środa, 4 maja 2016

Recenzja zestawu pędzli z torbą ZOEVA Makeup Artist Zoe Bag!

Witajcie! Kilka dni temu postanowiłam założyć bloga. I, jak widać, założyłam! Chciałam po prostu mieć miejsce w sieci by móc pisać opinie o produktach, które lubię, bądź zalazły mi za skórę. By stworzyć miejsce dla osób takich jak ja, świrniętych na punkcie makijażu. Byłoby przefajnie poznać kogoś, kto dzieli tę samą pasję! :-)

Wracając do tematu postu, postanowiłam, że na pierwszy ogień pójdą pędzle. Pędzle znanej i lubianej, niemieckiej marki Zoeva. A dokładniej chodzi o zestaw ZOEVA Makeup Artist Zoe Bag. Zestaw składa się z 25 pędzli i torby, która, mimo swoich niepozornych rozmiarów, naprawdę świetnie się sprawdza na mniejsze zlecenia. Pozwolę sobie od razu przejść do rzeczy i wklejając zdjęcia dodać kilka słów od siebie. No to zaczynamy!

101/LUXE FACE DEFINER 
włosie kozy
Używam tego pędzla do pudru sypkiego, czasem do różu i bardzo rzadko do brązowienia twarzy. Pod względem objętości włosia, jest to największy pędzel z zestawu. Powiem szczerze, że z całego zestawu lubię go najmniej. Co nie znaczy, że jestem stuprocentowo na nie. Po prostu jego kształt, napuszenie jakie potrafi osiągnąć nie sprawia mi ogromnej satysfakcji z użytkowania. Za to przy mniej wdzięcznych makijażach bardzo chętnie używam go do tego, by otulić go odrobinę grubszą warstwą pudru transparentnego i przejechać nim pod oczami w celu pozbycia się osypanych cieni. Używam go by lekko zmatowić skórę, kiedy potrzebuję większego bądź mocnego matu - nie myślę o nim, sięgam po puszek. Tak samo działa to z różem bądź z bronzerem, używam go tylko do delikatnych czynności. Po wielu myciach nie ma już kształtu idealnie opływowego, ale nie używam brushguardów, więc może to dlatego. Nie jest też najmilszym pędzlem jakim miałam okazje przejechać sobie po twarzy. Jest także wyjątkowo podatny za zabrudzenia, choćby drobne, które ciężko wybawić z włosia przy nasadzie.



Daję mu 2,5/5. Lubię go najmniej, jest w moich dłoniach nieporęczny, ale nie jest nieprzydatny.  Jego cena osobno to około 90 zł.

127/LUXE SHEER CHEEK
włosie kozy
Ten pędzelek sprawia się wyśmienicie przy aplikacji różu i bronzera. Tak samo jeśli chcemy wykonać nim konturowanie. Dobrze sprawia się też przy rozświetlaczu. Jest drobny i dzięki temu ma tak wiele zastosowań, z którymi sobie radzi bez żadnych przeszkód. Jest jednym z moich ulubionych pędzli jakie mam. Włosie jest z tego samego zwierzęcia, a jednak jego kształt sprawia, że jest o wiele delikatniejszy nawet dotykając nim dłoń, nie wspominając o twarzy. Otulając go ściętym końcem o produkt i strzepując nadmiar otrzymamy efekt delikatnej chmurki na twarzy, praca z tym pędzelkiem to bajka, naprawdę go polecam. Uwielbiam go! (czasem gdy jestem w biegu uskuteczniam nim ultraszybkie cieniowanie oczu! Nabieram nim bronzer i na zamkniętym oku przeciągam od powieki ruchomej po górną, dzięki czemu robi mi się gradient na oczach, drobniejszym pędzelkiem dodaje ciemniejszy kolor w załamanie i superszybkie oko gotowe!) Nada się również do pudrowania twarzy.



Daję mu 6/5! Świetnie się nim operuje, jest dosyć lekki i ogólnie jest bardzo wdzięcznym pędzlem. Jego cena to około 63 zł.

110/Face Shape
taklon
Producent mówi, że pędzel jest przeznaczony do konturowania i modelowania twarzy, powiem Wam tyle, że jest do tego cudowny! Konturowanie na mokro przy pomocy tego pędzla to przyjemność. Podświadomie, kiedy przychodzi  czas, w którym będę musiała go użyć, cieszę się z tego powodu. To może brzmi dosyć dziwnie, ale naprawdę, używanie tego pędzla to radocha. Często zdarza mi się nakładać nim również płynny podkład i też go bardzo lubię w tej roli. Nawet od czasu do czasu rozcieram nim korektor pod oczami (nawet chętniej po niego sięgam niż po jego mniejszego braciszka o numerze 142, który do tego został stworzony...) Wracając do konturowania, można nim świetnie budować kolor, rozcierać, bez efektu "zdzierania" produktu z każdym kolejnym machnięciem. Sprawia, że wszystko "wchodzi", wtapia się w skórę w bardzo ładny sposób. 



Oceniam go 5/5! Jest zgrabny, pracuje się nim świetnie, robi to co ma robić i robi to świetnie. Co tu więcej dodać? Polecam! Jego cena osobno to około 53 zł.

106/Powder
taklon
Ten natomiast pędzel uważam za najbardziej uroczy! Jego najkrótsza rączka z całego zestawu dodaje mu uroku, nieprawdaż? Jak widać na zdjęciu, jest nieco obity, tak jak zresztą też pozostałe pędzle. To przez to, że strzepuję nadmiar produktu z pędzla poprzez uderzenia o coś twardszego i zwykle o wiele bardziej kanciastego niż moja własna dłoń. Muszę wymyślić na to inny sposób... O wiele rzadziej stosuję go do pudru jak wskazuje producent, za to o wiele częściej używam go do brązowienia twarzy, do nadania jej efektu muśniętej słońcem. Jest przecudowny do tego! Twarz od razu nabiera wrażenia ślicznej opalenizny. Bardzo chętnie też po niego sięgam jeśli chodzi o róż. Używa się go już ostrożniej niż pędzla o numerze 127, ale jestem w stanie uzyskać nim bardzo ładną chmurkę koloru, jak i bardziej skupioną plamę koloru. Plama nie zabrzmiała dobrze, prawda? Uznajmy, że słowo plama nie ma pejoratywnego zabarwienia w tym kontekście, zgoda? :-)



Daje mu 4,5/5. Jakoś wewnętrznie czuję, że czegoś mu brakuje, może odrobiny objętości. Tak, chyba tak. Ale bardzo go lubię takim jakim jest. 

125/Stippling

Duofiber - taklon
No to nadszedł czas na pierwszy pędzel typu duofiber, czyli, jak widać, jest stworzony z z dwóch warstw włosia. U dołu czarne włoski, których jest więcej niż białych, by ich gęstość służyła stabilizowaniu tych u góry. Gdyby ze skuwki wychodziły tylko białe włoski, byłyby zbyt giętkie i prawdopodobnie nie nadawałyby się do niczego. A takim sposobem mamy dosyć przyjemny pędzel, niestety w moim odczuciu, zupełnie nie nadającym się rozłożenia płynnego podkładu na twarz (tworzy smugi, które potem nawet nieprzyjemnie jest rozmazać innym pędzlem czy palcami). Lubię za to nakładać nim krem nawilżający przed całym makijażem, bądź rozświetlacz, kiedy potrzebuję go w większych ilościach. Korzystam też z niego sporadycznie przy osypanych cieniach, po prostu działa jak miotełka przy odrobinie pudru sypkiego.



Daje mu 3/5. Do podkładu się zupełnie nie nadaje, ale delikatną taflę rozświetlacza o dość dużym zasięgu nałoży jak żaden inny. Lubię go mimo wszystko.

103/Defined buffer
Taklon
Płaski, ale ścięty (cóż za oksymoron!) pędzel do rozprowadzania podkładu. Z dosyć drobną "główką" co przydaje się przy mniejszych twarzach (w porównaniu do jego nieściętego brata o numerze 104). Te dwa pędzle nie różnią się tylko wyglądem, dla mnie mają całkiem różne zastosowania. Ale tym razem 103 bezsprzecznie nadaje się do nakładania płynnego podkładu. Sprawia, że krycie produktu jest o wiele bardziej widoczniejsze niż w przypadku palców. Nie mogę jednak powiedzieć, że daje efekt zupełnie niewidocznego podkładu, to również zależy od samego podkładu, ale myślę, że nie grzechem byłoby nazwać ten pędzel "konkretniejszym". Nałoży podkład dobrze i konkretnie właśnie. Sprawia, że trochę wypija, wsiąka wilgoć z podkładu oddając w zamian więcej pigmentu. Tak bym to opisała. Używam go też jako pędzla do konturowania na mokro, spisuje się znakomicie! Przez tą jego ściętą główkę i zgrabny rozmiar. Czasem, awaryjnie, używam go żeby rozetrzeć korektor pod oczami, w zasadzie już nie pod samymi oczami, ale na policzkach pod oczami. Jest super!



Daje mu 5/5. Jest dobry w tym do czego został stworzony. Do tego nadaje się do konturowania na mokro! Jego cena to około 63 zł.

104/Buffer
taklon
Pędzel ten służy do nakładania podkładu, w zasadzie, nie tyle do nakładania co do jego wklepywania. Jest masywniejszy od poprzednika o numerze 103. Jest cięższy, mniej zgrabny. Mniej go za to lubię, jakoś mam słabość do drobniejszych pędzli. Ale! Ten pędzel daje naprawdę duże krycie. Nie jest zły, ale bardziej się nada jako narzędzie samoobrony idąc nocą po podejrzanych uliczkach. Sięgam po niego kiedy nie zostaje mi nic innego. Jest dosyć miękki, jednocześnie gęsty.